Powstanie listopadowe – kilka myśli

Marcin Zaleski, Cykl Listopadowy, Wzięcie Arsenału. Domena publiczna.

To chyba jedyne XIX-wieczne powstanie w dziejach naszego narodu, które miało chociaż cień szansy powodzenia. Niestety na skutek splotu wielu różnych okoliczności, o których wszyscy z nas uczyli się na lekcjach historii, zakończyło się ono klęską. Nie zamierzam streszczać całego jego przebiegu, gdyż wtedy wpis ten musiałaby przybrać rozmiary całkiem pokaźnej księgi. Zamiast tego skupię się na dwóch niezmiernie interesujących mnie kwestiach: wybuchu powstania oraz jego sensowności.

Najpierw jednak konieczne jest krótkie zarysowanie wydarzeń poprzedzających narodziny Królestwa Kongresowego. III rozbiór Polski w 1795 roku zakończył istnienie I Rzeczypospolitej. Nasze państwo miało na zawsze zostać wymazane z mapy Europy i świata. Caryca Katarzyna II Wielka zmusiła do abdykacji polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i nakazała mu udać się z Warszawy do Grodna. Po śmierci władczyni, która nastąpiła rok później, nasz niedawny władca udał się do Petersburga na zaproszenie jej syna – cara Pawła I Romanowa. Podejmował on Poniatowskiego z królewskimi honorami i uważał za swojego biologicznego ojca. Zadbał nawet o iście królewski pogrzeb i bardzo ubolewał nad jego śmiercią w 1798 roku. Szczery podziw cara żywiony w kierunku Poniatowskiego nie zaowocował jednak odmianą losu Polaków żyjących na terenach I Rzeczypospolitej, być może z powodu jego krótkiego panowania. Paweł I został w 1801 roku zamordowany przez spiskowców, którzy umożliwili wstąpienie na tron jego synowi Aleksandrowi. Prusy także starały się zrobić wszystko, aby nie dopuścić do jakiejkolwiek formy odrodzenia się politycznego naszego kraju. Sytuację na terenach polskich zmieniły dopiero wojny napoleońskie. W 1807 roku zostało utworzone przez Napoleona Księstwo Warszawskie, które przetrwało do 1815 roku, czyli do momentu definitywnej klęski cesarza Francuzów. Dla naszych ziem zaczął się wtedy nowy rozdział.

Średni herb Królestwa Kongresowego. Wikimedia

Królestwo Polskie, które powstało w 1815 roku na skutek ładu politycznego ustalonego przez kongres wiedeński, było ciekawym i intrygującym tworem. Połączone unią personalną z Cesarstwem Rosyjskim posiadało dość liberalną konstytucję nadaną przez cara Aleksandra I (syn Pawła I). Powstało na przekór pozostałym zaborcom, tzn. Prusom i Austrii, które obawiały się tego, że z czasem Polacy będą chcieli się upomnieć także o te obszary, które zostały zabrane im przez te państwa. Oczywiście Kongresówka nie składała się w całości ze wszystkich ziem, które zabrała nam Rosja w trakcie rozbiorów, lecz w głównej mierze z terenów Księstwa Warszawskiego (bez Wielkiego Księstwa Poznańskiego oraz ziemi chełmińskiej przyznanych Prusom). Niemniej przyjazne ruchy caratu zyskały sympatię Polaków i wlały w ich serca nadzieję. Założenie uniwersytetu w Warszawie (1816 rok), wspomniana już liberalna konstytucja z wybieralnym parlamentem, własne wojsko, gwarancja szerokich swobód prywatnych i kulturalnych czy mianowanie powszechnie szanowanego przez Polaków generała Józefa Zajączka Namiestnikiem Królestwa były dobrymi prognostykami na przyszłość. Rozwijał się także prężnie przemysł, a Kongresówka była „żywicielem Europy”.

Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki, portret namalowany przez Marie Prévot Gomier. Domena publiczna

Szczególne zasługi miał tu minister skarbu, czyli książę Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki, który rozpoczął modernizację państwa na wielką skalę. Wygrał wojnę celną z Prusami, które chciały zalać polski rynek swoimi towarami (państwo to jeszcze w czasach przedrozbiorowych negatywnie wpływało na naszą gospodarkę np. poprzez fałszowanie pieniądza). Ustanowił wysokie cła protekcyjne, w efekcie czego import zagranicznych towarów przestał być opłacalny. Dzięki swym doskonałym kontaktom na dworze w Petersburgu uzyskał zniesienie ceł na granicy z Cesarstwem Rosyjskim, co otworzyło przed polskim przemysłem ogromny rynek. Dał podwaliny pod budowę staropolskiego okręgu przemysłowego. Jakby tego było mało, to dodatkowo aktywnie wspierał rozwój przedsiębiorczości, dbał o infrastrukturę (budowa kanału augustowskiego według projektu przyszłego generała Ignacego Prądzyńskiego, pozwalającego eksportować nasze towary na zachód z pominięciem Prus)a w 1828 roku założył w Warszawie Bank Polski, który znacząco i aktywnie wspierał industrializację ziem królestwa.

Panujące wówczas wśród Polaków zadowolenie znalazło nawet odzwierciedlenie w pieśni „Boże coś Polskę”, która została napisana na cześć cara i która pierwotnie kończyła się słowami:

Niech zaprzyjaźnione dwa narody kwitną,
I błogosławią Jego panowanie;
Przed Twe ołtarze zanosim błaganie,
Naszego Króla zachowaj nam Panie!

Wydawało się, że z czasem będzie jeszcze lepiej,  jednakże rozbudzone nadzieje okazały się płonne. Aleksander I co prawda nadał konstytucję, ale zakładał, ze jego polscy poddani ograniczą się tylko do jej podziwiania a nie egzekwowania od niego jej zapisów. Zresztą liberalny początkowo car wraz z upływem lat coraz bardziej przechodził na pozycje konserwatywne i był niechętny wszelkim nowinkom, gdyż z czasem wszystko zaczęło pachnieć mu rewolucją.

W 1815 roku car  Aleksander I złożył obietnicę, że do granic Królestwa Polskiego zostanie włączona Litwa, Podole i Wołyń, ziemie zagarnięte przez Imperium Rosyjskie. Obietnica ta nie została spełniona.

Portret księcia Konstantego Pawłowicza – Alois Gustav Rockstuhl, 1819 rok. Fot. Wikimedia

Nasiliła się cenzura, konstytucja pełniła rolę tylko fasadową. Pogorszyło się to jeszcze w dobie panowania kolejnego cara (i zarazem ostatniego króla Polski) cara Mikołaja I (czyli od 1825 roku). Szczególnie złą sławą zapisał się starszy brat cara – wielki książę Konstanty Romanow, który został naczelnym dowódcą wojsk polskich. Był bardzo rozmiłowany w wielogodzinnych musztrach i paradach wojskowych, którymi zamęczał swoich podwładnych. Wprowadzony przez niego dryl wojskowy był przyczyną wielu samobójstw wśród braci żołnierskiej. Co prawda Konstanty miał żonę Polkę i lubił Polaków, jednakże sympatię swą okazywał w dosyć szczególny sposób…

Postawa taka miała oczywiste przełożenie na klimat polityczny panujący w Królestwie Kongresowym. Do nieznośnej sytuacji wewnętrznej należało dodać także ucisk fiskalny. Książę Ksawery Drucki-Lubecki, pomimo bycia bardzo sprawnym ministrem skarbu z wieloma sukcesami, nie cieszył się w społeczeństwie popularnością. Spowodowane było to bezwzględnością w pobieraniu podatków, które zaspokoić miały wciąż rosnące potrzeby kraju. Jednak pieniądze te nie były wystarczające do przeprowadzenia wszystkich reform. Aby załatać dziurę budżetową postanowił wprowadzić monopole państwowe na sól, tytoń oraz alkohol, co okazało się kolejnym punktem zapalnym. Koncesje na alkohol i wyroby tytoniowe otrzymał Żyd Leon Newachowicz. Był monopolistą, któremu władza pomagała zwalczać nieuczciwą konkurencję. Doprowadziło to do wielu napięć w społeczeństwie, rozwinął się czarny rynek. Tego typu tarcia były skutkiem rodzącego się na naszych ziemiach kapitalizmu, który zawsze przyciąga w pierwszej kolejności różne szemrane jednostki udające „poważnych biznesmenów” (kapitalistów), a którym zależy tylko na szybkim wzbogaceniu się, bez poszanowanie etyki i praw innych jednostek. Zresztą coś podobnego miało też miejsce po zmianie ustrojowej w 1989 roku.

Wyżej wspomniane rzeczy znacząco przyczyniły się do radykalizacji nastroju w kraju i były czynnikami powodującymi opór i szybką chęć poprawy panującej sytuacji.

Wojciech Kossak, Starcie belwederczyków z kirasjerami rosyjskimi na moście w Łazienkach 29 listopada 1830. Domena publiczna

W 1828 roku zostało utworzone tajne sprzysiężenie w Szkole Podchorążych Piechoty w Warszawie, na czele którego stanął ppor. Piotr Wysocki. Liczyło ono ok. 200 członków i miało kontakty ze środowiskiem studenckim. Rozpoczęło przygotowywania do powstania. Chcieli oni opanować stolicę i oddać władzę w ręce polityków cieszących się zaufaniem społecznym. Liczyli na pomoc warszawiaków, którzy zradykalizowali się (zwłaszcza robotnicy i rzemieślnicy) na skutek wzrostu cen żywności i bezrobocia, które zaczęło wzrastać w okolicach 1830 roku. Uważam (choć to tylko moje domysły, na które nie mam twardych dowodów), że wzrost tego typu rewolucyjnych nastrojów był inspirowany zarówno przez agenturę carską, jak i pruską.

Oczywiście istniały też przyczyny zewnętrzne, które przyczyniły się do wybuchu powstania. Mam tu na myśli niespokojną sytuację w Europie. W lipcu 1830 roku wybuchła rewolucja we Francji, zaś w sierpniu tego samego roku Belgowie rozpoczęli walkę o niepodległość, której celem było oderwanie się od Holandii. Te wystąpienia, jako sprzeczne z ustaleniami Kongresu Wiedeńskiego, skłoniły cara Mikołaja I do rozpoczęcia przygotowań do zbrojnej interwencji przeciwko tym państwom. Dnia 19 i 20 listopada wydał on rozkaz stawiający w stan gotowości armię polską i rosyjską, które miały stłumić tamtejsze powstania. Ponadto część członków sprzysiężenia zdawała sobie sprawę, że policja carska odkryła ich spisek i lada chwila mogą nastąpić aresztowania.

Warto wspomnieć tu także o tzw. wątku angielskim. Królestwo Polskie produkowało najlepsze i najtańsze zboże. Można powiedzieć, że podobnie jak w XV i XVI stuleciu znów staliśmy się spichlerzem Europy. Dodatkowo przemysł rozwijał się coraz lepiej, co niweczyło interesy angielskie, gdyż bezpośrednio w nie uderzało. Królestwo Polskie poprzez bezcłowy handel z Rosją, czyli największym rynkiem zbytu ówczesnego świata, stało się dużym zagrożeniem dla Anglii. Anglicy postanowili wszelkimi sposobami poróżnić ze sobą oba państwa, głównie poprzez podsycanie nastrojów niepodległościowych i Kongresówce.

Gdy car Mikołaj I postanowił wysłać wojsko polskie do tłumienia buntu w Królestwie Belgii, to sytuacja stała się zapalna. Nie wykluczam, że swoje trzy grosze mogła wtrącić tu też agentura pruska, mająca zapewne poparcie Anglii.

Przyszła pamiętna noc listopadowa – spisek podchorążych, który rozpoczął powstanie… Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie.

W nocy z 29 na 30 listopada 1830 roku planowali porwać i zabić księcia Konstantego, ale ten (ostrzeżony zawczasu) zdołał w porę wymknąć się z Belwederu. Starli się jednak z oddziałami rosyjskimi oraz zaczęli wzywać mieszkańców do czynu zbrojnego. Napotykani przez spiskowców wyżsi oficerowie polscy odmawiali udziału w „młodzieńczej awanturze” i nie chcieli stanąć na czele powstania, które uważali za nieprzemyślany „rokosz młodych”.

Atak na Belweder to jedno z wydarzeń, które obrosło mitami. Powstańcom nie udało się jednak pozbawić życia wielkiego księcia Konstantego. Domena Publiczna

Część z nich za swój sprzeciw (a właściwie trzeźwą ocenę sytuacji) zapłaciła śmiercią. Zaraz na początku powstania spiskowcy zamierzali wymordować wszystkich opornych generałów. Zginęli wtedy: Maurycy Hauke, Stanisław Trębicki, Stanisław Potocki, Ignacy Blumer, Tomasz Siemiątkowski i Józef Nowicki oraz kilku innych polskich oficerów. Niemniej ta noc przyniosła też niewątpliwy sukces: arsenał został zdobyty, oddziały rosyjskie wyparte i stolica na powrót stała się wolna.

3 grudnia powstał Rząd Tymczasowy, a na pierwszego dyktatora powstania został wybrany generał Józef Chłopicki. 25 stycznia izba podjęła decyzję o detronizacji Mikołaja. Za treść dość umiarkowanej w słowach uchwały odpowiadał lider stronnictwa konserwatywnego, książę Adam Jerzy Czartoryski. Jako szef rządu musiał podpisać tę uchwałę, choć doskonale zdawał sobie sprawę, ze oznacza to koniec suwerennego państwa, o czym świadczy jego komentarz

Zgubiliście Polskę! Był to znak tego, że z wolna zaczęło przychodzić pierwsze otrzeźwienie.

Powstanie listopadowe i początek wojny z Rosją. Krystian Chariza i zespół.

To właśnie ta data (25 stycznia 1831 roku) jest uznawana niekiedy za oficjalny początek wojny polsko-rosyjskiej. W powstaniu nie wziął jednak udział cały naród polski. Jego największymi zwolennikami byli młodsi oficerowie, młoda inteligencja, znaczna część szlachty, część mieszczan. Powstanie mogło przynieść zmianę położenia chłopów. Reforma agrarna mogłaby pozytywnie wpłynąć na losy tej grupy społecznej. Za udział w walkach miano przyznawać chłopom ziemię na własność. Niestety reforma nie weszła w życie i żaden z jej postulatów nie został zrealizowany – opór szlachty w tym względzie przypominał czasy insurekcji kościuszkowskiej. Nałożono jedynie obowiązek dostarczania przez wieś żołnierzy, co jeszcze bardziej zniechęciło tę warstwę do sprawy powstania. Chłopi mieli przekonanie, ze nie jest to wojna ich, tylko szlachty z Rosjanami.

Jan Rosen, Bitwa pod Stoczkiem, 1890. Domena publiczna.

Wybuch powstania początkowo wywołał panikę wśród Żydów, jednak z czasem część z nich zaczęła wspomagać walczących Polaków nie tylko materialnie, ale też czynem wojennym. Pozostała część okazała obojętność, co okazało się być korzystną strategią w sensie ekonomicznym, gdyż skutkowało poprawą ich sytuacji materialnej na przestrzeni całego XIX stulecia.

Przez ponad 10 miesięcy 140 tys. ludzi prowadziło walkę z największą potęgą militarną Europy, odnosząc w niej poważne, lecz przejściowe sukcesy.

Reszta jest milczeniem, gdyż jest dobrze znana.

Ale czy na pewno?

Polacy mieli nadzieję na pomoc innych krajów, zwłaszcza Francji i Anglii. Liczono zwłaszcza na pomoc dyplomatyczną i na dostawy broni. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca. Dodatkowo, przegrana Polaków w bitwie pod Ostrołęką oraz upadek Warszawy ostatecznie przekreśliły wszelkie szanse na pomoc ze strony państw Zachodu. Anglia i Francja okazały obojętność, Belgia była zbyt słaba, Austria niezdecydowana, zaś Prusy nastawione wrogo. Julian Ursyn Niemcewicz, wysłannik rządu polskiego stwierdził, że wśród angielskich ministrów dostrzegł jedynie grzeczną życzliwość. Rosja nie musiała martwić się o inne państwa i mogła cały swój wysiłek włożyć w dławienie buntu. Buntu, który zdobył szerokie poparcie wśród ludności, ale nie wśród władz poszczególnych krajów. Można rzec, że zostaliśmy rozegrani koncertowo… Agentura Rosji i Prus działała znakomicie w rzeczonych krajach. Niezmiernie istotna była też chęć zachowania za wszelką cenę ładu wypracowanego w kongresie wiedeńskim.

Grzegorz XVI – papież, który potępił „straszną rewolucję”. Domena Publiczna

Powstanie potępił nawet ówczesny papież Grzegorz XVI. Nazwał je „straszną rewolucją”, wezwał biskupów do uznania władzy cara, zaś wiernym nakazywał natychmiastowe porzucenie walki z Moskalami. Według papieża, polskie powstanie zagrażało staremu porządkowi i podważało zasadę legalizmu. Głowa Kościoła potępiła „niewiernych” powstańców, bo dla niej wszelka władza monarsza pochodziła od Boga.

Po klęsce powstania nastąpiła ostra reakcja Rosjan. Oto katalog represji, które spadły na Polaków:

– kilkadziesiąt tysięcy polskich żołnierzy wcielono do armii rosyjskiej i zesłano w głąb Rosji,

– dzieci powstańców umieszczono w rosyjskich tzw. koloniach wojennych,

– na więzienie i ciężkie skazano roboty kilkuset uczestników powstania, którzy nie schronili się na emigracji,

– w ciągu 2 lat skazano zaocznie 264 osoby na karę śmierci oraz ponad 2,5 tys. na „śmierć cywilną”,

– emigrujący w obawie przed represjami powstańcy zostali uznani przez sądy rosyjskie za nieżyjących i pozbawieni praw cywilnych,

– skonfiskowane polskie majątki ziemskie (ok. 10% ogólnej powierzchni) w Królestwie Polskim przekazano w ręce Rosjan,

– uderzono w szkolnictwo i naukę (w 1832 r. zamknięto Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Wileński, Liceum Krzemienieckie i Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Warszawie),

– przeprowadzono masową akcję kasat klasztorów, wiele kościołów katolickich przekazano Cerkwi prawosławnej,

– zlikwidowano unię brzeską, zmuszając wiernych do przyjęcia prawosławia,

– do 1856 r. utrzymano stan wojenny na obszarze Królestwa Polskiego,

– W Warszawie w latach 1832-34 wzniesiono Cytadelę – twierdzę wojskową , której X Pawilon stał się głównym więzieniem politycznym w Królestwie.

Satyryczny rysunek pt. „Spokój panuje w Warszawie”. Wikimedia

Powyższe dywagacje prowadzą nas do drugiej kwestii, którą można sprowadzić do postawienia znamiennego pytania: bić się, czy nie bić?

Warto przy tym pamiętać, że nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, a każda ze stron ma swoje racje. Moje zdanie jest następujące: Królestwo Polskie więcej by zyskało, gdyby zamiast na romantycznych powstaniach, skupiło się na pracy organicznej. Oczywiście zdaję sobie sprawę z buty carskiej i z pogarszających się warunków życia w państwie stającym się coraz bardziej tworem policyjnym. Świetnym przykładem słynne stwierdzenie cara: Nie potrzebuję uczonych, cenię jedynie posłusznych, które miał wypowiedzieć podczas wizytacji jednej ze szkół, w której przedstawiono mu najlepszego ucznia…

Porwanie dzieci polskich przez żołnierzy rosyjskich na Placu Zamkowym w Warszawie. Wikimedia

Może jednak trzeba było wziąć przykład z Wielkiego Księstwa Finlandii, które przez cały XIX wiek nie buntowało się, zachowało swoją tożsamość (dobrze było to widać zwłaszcza w sprawie łapówek, których Finowie nie tolerowali – w przeciwieństwie do reszty obszarów wchodzących w skład państwa carów), a gdy przyszedł odpowiedni moment, tzn. osłabienie Rosji związane z trudami I wojny światowej i rewolucją bolszewicką, wybiło się na niepodległość. Finlandia odzyskała więc niezależność kosztem o wiele mniejszej daniny krwi niż my. Jeżeli przypadek tego państwa nie przekonuje nas, to spójrzmy przynajmniej na Polaków żyjących w zaborze pruskim, na ich gospodarność (zakłady Hipolita Cegielskiego), walkę o kulturę, pracę od podstaw, dzięki której udało im się przetrwać pomimo szalejącego Kulturkampfu sprowokowanego przez kanclerza Otto von Bismarcka. Oczywiście są to czasy późniejsze od powstania listopadowego, jednakże nie jest to specjalnym usprawiedliwieniem. Dlaczego nie mogliśmy postępować tak samo także w pierwszej połowie XIX wieku?

To końcu to praktyczne podejście przyniosło nam trwałe i pozytywne skutki – przywiązanie do uczciwości i systematycznej pracy, czy dokształcanie się i pogłębianie własnej wiedzy (znamienny jest tu przypadek Marii Skłodowskiej-Curie). Dało to spektakularne rezultaty i niejednokrotnie wiązało się z wielkim uznaniem na arenie międzynarodowej (Nagrody Nobla dla M. Skłodowskiej-Curie, polska szkoła matematyczna). Zachowaliśmy odrębność kulturalną, religijną, nie szafowaliśmy swoją krwią, wzmocniliśmy się gospodarczo.

Co zaś nam dały powstania? Oczywiście stworzyliśmy pokrzepiające mity narodowe i jeszcze bardziej utwierdziliśmy się w kulcie polskości, który nasi przodkowie pielęgnowali pomimo wszystkich represji i szykan. Problemem było jednak głównie to, że nauczyliśmy się przez ten czas jak pięknie umierać, a nie jak pięknie żyć… A przecież państwu i narodowi potrzebni są żywi obywatele, a nie kolejne mogiły i morze łez wylane za przedwcześnie poległych. Emocje przeważyły nad chłodną kalkulacją. Walczyliśmy o wolność wszystkich innych, a zabrakło nam sił na wywalczenie naszej. Zostaliśmy opuszczeni przez inne, pragmatycznie patrzące na rzeczywistość państwa.


Wojciech Kossak, „Olszynka Grochowska, Czwartacy”. Domena publiczna

Cynicznie wykorzystywały to władze rosyjskie, których mentalność jest niezmienna (niezależnie czy jest to carat czy partia komunistyczna), o czym najlepiej świadczy poniższy fragment z bestsellerowej książki Włodzimierza Wojnowicza Życie i niezwykłe przygody żołnierza Iwana Czonkina:

Dlatego też ludzie mawiali: będziesz za mądry – trafisz Gdzie Trzeba, będziesz za dużo gadał – trafisz Gdzie Trzeba. I taki stan rzeczy uważano za zupełnie normalny, chociaż prawdę mówiąc – czemu człowiek nie ma być za mądry, jeśli takim się urodził? I czemu ma sobie nie pogadać, jeśli jest z kim i o czym? Autor osobiście spotkał na swej drodze życia masę ludzi, jakby stworzonych przez przyrodę specjalnie do gadania. Gadanie też zresztą bywa różne. Jeden gada, co trzeba, a drugi – czego nie trzeba. Jeśli będziesz gadał, co trzeba – będziesz miał wszystko, czego trzeba, a nawet trochę więcej. Będziesz gadał, co nie trzeba – trafisz Gdzie Trzeba.

Nie mogliśmy pokonać na drodze militarnej jednej z największych ówczesnych potęg wojskowych. Mając to na uwadze, powinniśmy zawiesić na jakiś czas ciągoty wolnościowe i skupić się na rozwoju kulturalnym i ekonomicznym. Moim zdaniem znacznie więcej byśmy wtedy ugrali. Uważam, że w procesie tworzenia się i umacniania wspólnoty polskiej okres pozytywizmu dał nam więcej niż suma wszystkich powstań narodowowyzwoleńczych razem wziętych.

Mam nadzieję (oby nie okazała się ona płonna), że historia nauczyła nas na dobre wagi pragmatycznego podejścia do spraw przetrwania narodu i pokazała prymat postawy pozytywistycznej nad romantyczną.

Polski Prometeusz, obraz Horace Verneta, Domena publiczna.


0 Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *